Na najbliższe święta, sylwestra i noworoczne śniadanko polecam fuzję bałtycko-atlantycko-katalońską z udziałem strzelistej, ultrawytrawnej, acz treściwej cavy.
Bruanta od katalońskiego producenta Alta Alella piłam już dobre kilka lat temu i bardzo miło wspominam tamto spotkanie. Przypomnienie sobie tej cavy było więc o tyle przyjemne, że wersja tego musiaka z rocznika 2019 udała się siostrom Mirei i Georginie Pujol-Busquets znakomicie.
Bruant wytłoczono w stu procentach ze szczepu xarel·lo – jednej z moich ulubionych białych odmian, co poświadczyłam chociażby tu. Leżakowanie na osadzie z drożdży trwało znacznie dłużej niż minimalne 15 miesięcy – na butelce data dégorgementu, czyli usunięcia osadu, wskazuje na 8 kwietnia 2021. Ten czas jest ważny, bo dzięki tak długiemu dojrzewaniu udało się siostrom Pujol-Busquets uzyskać apetyczne aromaty kruszonki, brioszki z akcentem orzechów.
Ale, ale, zaczęłam od końca. Bo ta brioszka i orzechy stanowią wyraźne, ale jednak tło całej kompozycji Bruanta. W pierwszej kolejności do nozdrzy docierają aromaty żółtych cytrusów, karamboli i papierówki, z naciskiem na skórkę tego jabłka. W ustach strzelista kwasowość i delikatna goryczka spod znaku skórki cytryny. Z jednej strony wino jest leciutkie i eteryczne, z drugiej – koronkowa struktura przyjemnie kładzie się na języku i wyraźnie zaznacza swoją obecność.
Taki charakter znakomicie wstrzeli się w tłustość śledzia, zwłaszcza w klasycznym, wytrawnym wydaniu z cebulą – no, może pod pierzynką, z jabłkiem. Idąc bardziej minimalistycznym tropem, świeżość Bruanta doskonale zespoli się z oceanicznym charakterem ostryg, zwłaszcza świeżych, li tylko dotkniętych cytryną lub sosem mignonette. Warto więc zaopatrzyć się w więcej niż jedną butelkę Bruanta, aby wina wystarczyło na święta, sylwestra, a najlepiej – na 1 stycznia też. Zwłaszcza że wina Alta Alella kupicie teraz rafa-wino.pl 10 procent taniej. Warto!
Bo w końcu czy po intensywnej nocy jest coś lepszego niż kieliszek odświeżających i stawiających do pionu, ultrawytrawnych bąbli do śniadania? Nie ma. Po prostu nie ma.
Rześkość i elegancję Bruanta przypomniałam sobie dzięki uprzejmości importera, czyli Rafa Wino.