Autor tej frankovki, Zsolt Sütő, polecał mi z nią nie czekać i już ją otwierać. Otwarłam więc w październiku 2022 roku i przekonałam się, że gdybym zrobiła to za rok, to w butelce miałabym nadal żwawe, soczyste wino, choć może nieco gładsze, niż A.D. 2022.
Aromatycznie ta frankovka jest gęsta od ciemnych owoców lasu i czerwonej śliwki. Całość przyprawia jałowiec (owoce i gałązki), trochę leśnego poszycia i szczypta czarnego pieprzu. W ustach fajny taniczny groove, pikanteria i swoista mroczna głębia, którą rozjaśnia żywa kwasowość, a na finiszu długi, ziołowy posmak. Jako się rzekło, fani jedwabiście gładkich win posiadający butelkę tego rarytasu spokojnie mogą poczekać jeszcze z rok lub dwa.