Słowackie sauvignon blanc z całym dobrodziejstwem nieprzefiltrowanej treści!
Jak ja lubię takie sauvignony. Zamiast serwować dobrze znane i ograne aromaty marakui czy agrestu, urzeka ziołowo-kwiatowym charakterem. A jeżeli jest w aromatach jakiś owoc, to cytrusowy – goryczkowy i kwaśny.
W ustach jest zmysłowe, strukturalne i lekko umamiczne, a wszystko podkręca świetna kwasowość. Dość długi, lekko goryczkowo-kwasowy finisz spod znaku pestek i skórek cytrusów.
Wino pochodzi z winnicy położonej na wysokości około 250 m n.p.m., między Dunajem, rzeką Garam a wzgórzami Muzsla w słowackim kraju nitrzańskim. Gleba jest bogata w glinkę pochodzenia wulkanicznego, wapień i minerały. Dojrzewało na osadzie w amforze i oczywiście oszczędzono mu filtracji.
To sauvignon blanc, które piłam w budapesztańskim Marlou, jest chyba jednym z winnych jednorożców, bo ani na stronie producenta, ani w innych zakątkach internetu nie uświadczysz zbyt wielu informacji na jego temat. Do Polski to i inne wina Bott Frigyes sprowadza Wino.grono.