Wspomnienie z zeszłej zimy, które powoli znów się aktualizuje: mencía autorstwa wirtuoza tego szczepu, Raúla Péreza.
Bo o każdej porze roku pod koniec dnia dobrze jest mieć pod ręką wino, w które można wtulić się jak w miękką poduszkę. Na przykład w tę mencíę, pachnącą i smakującą jak jeżyny, jagody i soczyste maliny porozrzucane na mszystej leśnej ściółce. Welurową miękkość równoważy żwawa, świeża kwasowość.
Kupiłam je w sklepie El Catador przy Koszykowej w Warszawie.