Przebogate, bizantyjskie niemal wina Oszkara Maurera przenoszą nas w egzotyczną podróż do dalekich krain pachnących korzeniami, kadzidłem i balsamicznym powietrzem Orientu. Wibrują od gęstwiny ornamentów jak projekty Versace, za nic mają sobie minimalizm i udowadniają, że stylistyka pod hasłem more is more śmiało sięga po należne jej miejsce nie tylko w świecie designu, ale i win.
Najnowszych roczników win Oszkára Maurera miałam okazję spróbować dwa razy: kilka lat temu i kilka miesięcy temu, za każdym razem w mroźny zimowy wieczór. Jednak panujący nam wyjątkowo zimny maj to wciąż dla tych win znakomity czas. Zwłaszcza jeżeli lubicie bogate, dojrzałe klimaty spod znaku suszonych owoców, ziół i korzennych przypraw. Wina pana Oszkára nie są wszak pozbawione swoistego nerwu i energii, więc nawet jeżeli wreszcie nieco się ociepli, nadal warto będzie po nie sięgnąć. Na przykład żwawy furmint i eteryczna kadarka, o których za chwilę, to idealne opcje na lato, które w końcu chyba kiedyś będzie musiało nadejść, prawda? Prawda?!
Imperium Maurera
Oszkár Maurer, pochodzący z Austrii winiarz-naturalista, uprawia swoje 15 hektarów we Fruškiej gorze w regionie Srem, położonym na południu serbskiej Vojvodiny, a także w regionie Subotica-Horgoš na pograniczu serbsko-węgierskim. Z Fruškiej gory na Węgry jest trochę daleko, bo około 100 kilometrów, jednak pan Oszkár lubi podkreślać niegdysiejszą przynależność tych terenów do Królestwa Węgier.
Czy węgierski, czy serbski – wina Oszkára Maurera mają na wskroś lokalny charakter. Mocnym głosem przemawiają tu wulkaniczne gleby w Sremie i piaszczyste w Suboticy, a także stare krzewy ultrarzadkich odmian: bakatora (zwanego też ezerjó), kövidinki, mézes fehéra, szerémi zöld i prokupaca. Oprócz nich w winnicach rosną też bardziej znane winopijcom furmint, riesling i olaszrizling, a także prawdziwa perła w koronie: 140-letnie krzewy kadarki. Pan Oszkár fermentuje swoje wina spontanicznie na naturalnych drożdżach i winifikuje w dużych używanych beczkach, przydających im zmysłowej gładkości i dodatkowego wymiaru, lecz broń Boże drewnianej toporności.
Oto kilku moich ulubieńców:
Furmint 2018
Ten wymykający się wszelkim kategoryzacjom furmint z Fruškiej gory z jednej strony atakuje rześką cytrynową i grejpfrutową kwasowością, a z drugiej – wypełnia nos aromatami jabłek, ziół i polnych kwiatów. Usta zaś – cytrusami, ujętymi w jędrne ciało.
Maceracja 40% gron częściowo dotkniętych szlachetną pleśnią trwała 4 dni. Po fermentacji wino spędziło 9 miesięcy w 500-litrowych beczkach z węgierskiego dębu.
Crazy Lud Orange 2018
Stylistyczny zwrot o 180 stopni i pierwszy dowód na iście bizantyjski charakter win pana Oszkára. W nos bucha woń płatków bergamotki, białej róży i irysa. Do tego aromaty suszu wigilijnego z nieco mrocznym, kadzidlanym tłem. To jest pomarańczowe wino z rodzaju tych tanicznych, silnie owocowych i spowijającym delikatnym, alkoholowym ciepełkiem (gorący rok 2018 daje o sobie znać).
Bakator (lub, jak kto woli, ezerjó) z Suboticy po fermentacji spędził 7 dni ze skórkami, a następne 10 miesięcy – w 500-litrowych beczkach z węgierskiego dębu.
Babba 2018
Babba to imię bogini płodności i narodzin, czczonej przed wiekami przez mieszkańców dzisiejszej Serbii. Aromatycznie jest zbudowana jak dobre perfumy – na przyprawach (gałka muszkatołowa, wanilia), jaśminie i piżmie. W ustach na solidne kwasowe wrzeciono nawijają się akcenty polnych ziół, a jeżeli owoców, to przyczajonych gdzieś w tle, spod znaku jabłecznika i kompotu gruszkowego. Strukturę można dosłownie kroić nożem.
Ten niesamowicie bogaty i zmysłowy efekt udało się osiągnąć dzięki skupażowaniu win z aż trzech roczników, wytłoczonych z bakatora i rieslinga ze Sremu. I teraz uważajcie: w 2016 roku bakator i riesling fermentowały z moszczem mézes fehér, w 2017 – z moszczem furminta, zaś w roku w 2018 – z tamjaniką. Cały ten iście alchemiczny proces odbywał się w 500-litrowych dębowych beczkach.
MusCat 2018
Dlaczego MusCat, skoro wino powstało ze szczepu tamjanika? Ano stąd, że tamjanika to nic innego, jak serbski klon szlachetnego, antycznego szczepu muscat blanc à petit grains. Bukiet otwiera klasycznym, winogronowym niuchem, po którym następują aromaty gałki muszkatołowej, pieprzu białego i czarnego, kwiatu pomarańczy, jaśminu, a wszystko to spowija eteryczna kadzidlana chmura. Usta pełne pikanterii spod znaku imbiru i kimchi, którą wzbogaca smak cytrusów i suszonych owoców. Skoncentrowane, medytacyjne wino.
Tamjanika ze Sremu po fermentacji przeleżała 4 dni na skórkach, a potem – 15 miesięcy w 300-litrowych beczkach z węgierskiego dębu.
Kadarka 2017
Wspomniana perła w koronie i absolutne must-try dla wszystkich tych, którzy kojarzą kadarkę z półsłodkimi demonami przeszłości, wciąż łypiącymi na nas złowrogo z dolnych półek supermarketów. Ta kadarka to eteryczny przerywnik w tej oszałamiającej organoleptycznej karawanie. Zwiewne aromaty świeżych malin i wiśniowego kompotu z delikatnym powiewem znad usłanej fiołkami łączki i akcentem orzecha laskowego. Wszystko to ciekawie podkręca symboliczna lotna kwasowość. W ustach powtarza się chrupka świeżość czerwonych owoców i rabarbaru, i gładziutkie, nienachalne taniny. Finezja, która mogłaby stawać w szranki z lekkim, młodym pinot noir. Nic dziwnego, że wino zawędrowało nawet do kopenhaskiej Nomy.
Kadarka z Suboticy po fermentacji spędziła 11 miesięcy na osadzie w serbskich dębowych beczkach.
Te i inne butelki Oszkára Maurera sprowadza do Polski Wine & People.
Zdjęcia użyte w artykule dostarczył mi importer, a importerowi – producent.