Wracam do tematu cukru w winie. Tę butelkę dostalam podczas tegorocznych Vinifolies, które miały miejsce w Ambasadzie Francji w Warszawie, ale spokojnie. Nie musicie walczyć o specjalny dostęp na specjalne imprezy, żeby dostać to wino. Jest ogólnodostępne i kosztuje w supermarketach około 18 złotych.
A co nam daje? Na pierwszy plan wysuwa się feeria czerwonych owoców spod znaku wiśni, czereśni i truskawek z pewnym śladem cytrusów uwidaczniającym się w niezłej kwasowości. Prawie jak w piosenne Summer wine, wykonanej pierwotnie przez Nancy Sinatrę i Lee Hazlewooda, (a potem jeszcze raz, może nawet lepiej zinterpretowanej przez Natalię Avelon i Ville Valo). W międzyczasie wyczułam pieprzno-ziołowe nuty, które urozmaiciły ten sielankowy krajobraz. A o co chodzi z tym pocałunkiem anioła? Ano, o cukier, którym to półsłodkie wino jest li tylko muśnięte, co dla mnie jako osoby bardzo wyczulonej na przesłodzenie, jest bardzo ważne. Jakkolwiek wino lepiej pachnie, niż smakuje, to jednak jego jakość jest zupełnie zadowalająca.
W przypadku większości win z Doliny Loary (bo właśnie stamtąd pochodzi Maison Castel) nasze skojarzenia powinny kierować sie w stronę lekkości, świeżości, eleganckiego owocu i specyficznych, mniej lub bardziej zaznaczonych mineralnych niuansów, przez które rozumiem przede wszystkim krzemienność i aromaty mokrych kamieni. Pochylcie się jednak nad soczystymi, mięsistymi wręcz, ale nadal bardzo eleganckimi czerwonymi winami z Chinon, Saumur czy Bourgueil zrobionymi ze szczepu cabernet franc. Od razu mówię, że nie będą kosztować ani 20, ani 30 złotych. Ale warto! Ale ja nie o czerwonych. Wracając do różu, który mamy na tapecie, to będzie on dobrym dodatkiem do prostych przekąsek czy sałatek owocowych. Oczywiście bez problemu możecie je pić bez niczego. Nawet bez ubrania, wszak upały zbliżają się wielkimi krokami… :)
Oczy: łososiowe
Nos: wiśnie, czereśnie, truskawki, mineralność, biały pieprz, zioła
Usta: słodycz, truskawki, dobra kwasowość
Ogólna ocena: 3/5